Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

BUTY

Obraz
BUTY   Czy pamiętasz, Przyjacielu, Wiersz z dziecięcych swoich lat? Ten   o Dyziu Marzycielu, Który wiecznie był gdzieś nad? Przywróć w myślach te obrazy, Przeszłość z dniem dzisiejszym zwiąż,  Bowiem Dyzio (już Damazy), Choć jest duży, marzy wciąż. Myśląc, że jest Dionizosem (Taki starożytny bóg), Wietrzy wciąż swe stopy bose, Buty to dla Dyzia wróg. A że marzeń ma zbyt wiele, Mrzonki tworząc mdłe co rusz, To mu mówią przyjaciele, Żeby zszedł na ziemię już. By mógł po niej stąpać twardo, Winien się przełamać ciut, Przestać być już awangardą, Kupić w końcu jakiś but. Kiedy spuchła już od serii Tych paplanin Dyzia twarz, Wściekły poszedł do galerii, Tam, gdzie butów wyprzedaż. Na początku shop-wspinaczki Nabył kapci wielki wór: Wziął papucie, ciapy, laczki (Część na pole, część na dwór). Chwilę później, od niechcenia, Wziął sztyblety, kolor: beż. By unikać gwiazdorzenia, Nabył zaś sneakersy też . A że

PLAC ZABAW

Obraz
PLAC ZABAW Lato, słoneczko, wietrzyk zmysłowy. Czas więc otworzyć plac zabaw nowy. Wypełzły z domostw całe rodziny, Dziadki i matki, córki i syny. Plac wypasiony, sprzęt tkwi na sprzęcie, Zaraz nastąpi ich odsłonięcie. Narodu zeszło się na potęgę. Wreszcie przecięto czerwoną wstęgę. Jeszcze momencik i w pełnym słońcu Wszystkie maszyny odsłonią. W końcu. Cisza i spokój. Błoga niedziela. Najpierw odsłania się karuzela. I wreszcie ciszę wiwat zagłusza, Więc karuzela z rozmachem rusza. Wpatrują się więc dumni sąsiedzi, Próbując dostrzec, kto na niej siedzi. Podchodzą prędko, by spojrzeć z bliska, Jak rozłożyły się stanowiska. Pędem zjadają pyszne muffinki, Gdyż odsłonięto właśnie drabinki. Z muffinką w dziobie stoją w zachwycie, Bo kilku chętnych jest już na szczycie. Ci zaś, co wspinać się nie umieli, Albo zwyczajnie może nie chcieli, Bo są w zabawie ciut mniej nachalni, Muszą zabawiać się na zjeżdżalni. By zaoszczę

DWÓCH FRYZJERÓW

Obraz
DWÓCH FRYZJERÓW Jako, że upał był jak cholera, Pani wybrała się do fryzjera. A że ostatnio był spory ruch, W salonie było fryzjerów dwóch. Chwilę sprzeczali się o to, który Winien się podjąć zmiany fryzury. Po dwóch godzinach doszli do wniosku, Że obaj dorwać chcą się do włosków. Rzekli do Pani: „Posłuchaj, kotku, Przedziałki, które są po środku Chociaż wygodne i niezawodne, Od kilku dekad są już niemodne. By dobrze zacząć więc poniedziałek, Trzeba przesunąć na bok przedziałek”. Tu fryzjer pierwszy wtrącił się żwawo: „Dajmy przedziałek bardziej na prawo. Będzie klasycznie, zgodnie z tradycją, W zgodzie, rzecz jasna, też z aparycją”. Rzekł fryzjer drugi: „Mnie na Sorbonie Uczyli robić po lewej stronie. Dlatego mogę dać Pani słowo, Że będzie trendy oraz światowo”. Pani odrzekła zaś nienachalnie, Że chce przedziałek nosić centralnie. Fryzjerzy jednak się nie przejęli I po dwóch stronach głowy stanęli. Ten, co się bard

SZYJA

Obraz
SZYJA Do krawcowej przyszła Szyja, Mniejsza z tym dokładnie czyja. - Jeśli Pani coś uszyje, Na mnie – tę wytworną Szyję I wykona to z polotem, To obsypię Panią złotem. Niechaj wreszcie mnie: Prze-Szyję Jakiś cudny dreszcz przeszyje. Niech rozlegnie się: Tadam! Niechaj szyje, szyje nam! - Proponuję zatem chustę. - Trochę pachnie to odpustem! - Może być spektakularna! Dajmy na to: biało-czarna. - Nie daj Boże arafatka! - W takim razie koloratka? - Nie.. (Przez wzgląd na celibaty). - Muszki jakieś? Lub krawaty? Może coś na wzór apaszki? -Fuj! A-paszki – smród spod paszki… Dla mnie tylko cud zapachy. Seria „Ochy” albo „Achy”. - Wobec tego może szale? Szale świetne są na bale. - Absolutnie! Żadnych szali! Słyszę już komentarz z sali: Polska Szyja sprzyja „Szalom!”. Wolę już się oprzeć balom. - Proponuję więc kominy.  Zdadzą zimą egzaminy.  - Nie ma mowy o kominie! Jeszcze mi się gdzieś nawinie D

NAŁOGOWE LENIE

Obraz
NAŁOGOWE LENIE Nałogowe lenie leżą I lenistwa nałóg szerzą… Kiedy inni wręcz tyrają, Lenie lenią się, bimbają. Gdy harują wszak rodacy, Lenie dawno są po pracy. Wprowadzając się w stan błogi, Praktykują złe nałogi. Narzekając wciąż na biedę, Nawykowo dzierżą kredę. Niczym sprawni hazardziści, Wciąż wertują jakieś listy, Karteluszki oraz książki… Jak jest hazard – są pieniążki, Jest też urlop dwumiesięczny. Taki leni los niewdzięczny! Lenią się więc pod palmami, Wciąż się bawiąc papierkami. W wolnych chwilach darmozjady Urządzają sobie rady, Siedzą tam po kilka godzin, Chcąc odetchnąć od swych rodzin. Kiedy przejrzą już karteczki, Jeżdżą z dziećmi na wycieczki. Trwa lenistwo permanentne. Nałogowe lenie smętne Błogo więc wypoczywają. Nałogowo pouczają, Między dziećmi wciąż się snują, Nałogowo wychowują. Nie ma mowy o odwyku, Leni bowiem jest bez liku. Mogą zebrać się do kupy, Ruszyć swe leniwe pupy, Zabarykado

DANCE

Obraz
"DANCE" Zmierzch. Więc naród wreszcie może Zasiąść przy telewizorze. Dzisiaj znowu precedens! Nowy program z serii: dance. Weekend. I znów ten stan błogi, Gdy pod stołem chodzą nogi. Weekend. Znów ta myśl gdzieś na dnie: "Ona jest! I tańczy dla mnie!" Grzmi z ekranów: dance, dance, dance! Naród widzi wszak w tym sens. Gwiazdy widzą każdy pens, Więc też lubią: dance, dance, dance! Czasem drżą jurorskie stołki, Widząc nogi w wersji kołki, Tułów sztywny jak kredens! Mimo to trwa: dance, dance, dance! Choć zmęczeni są po pracy, Sił próbują też rodacy. Skoro tańczą całe Stany, Czas i Polsce ruszyć w tany! Dance to dziś światowa sprawa! I tu rodzi się obawa, Czy dwadzieścia dance-edycji Nie pozbawi nas tradycji? Czy spodoba się dance Dance? Danka woli polskie tańce. Ma podejście całkiem zdrowe: Kocha tańce narodowe. Raz (gdy wyszła już z Różańca), Jakiś Niemiec chciał do tańca Porwać naszą skromną Dankę, Lecz odrzekła tylko: danke

WYŻSZA MATEMATYKA

Obraz
„WYŻSZA MATEMATYKA” Skoro nastał czas jesienny, Dzień niespieszny i promienny, Zarządzono więc cykliczny Wielki mecz matematyczny. Wszczęto znowu pojedynki. Najpierw głównie o „jedynki”. Kiedy już je rozstrzygnięto, Oficjalnie rozpoczęto Główne rachunkowe starcie. Na zawodów zaś otwarcie Nakreślono wspólne koła (Stara geometrii szkoła), Wyznaczono im obwody I zaczęły się zawody. W atmosferze więc wiwatów, Wszystkie koła do kwadratu Promowano i wspierano, Lecz wyników wciąż nie znano. Któż zawody wygrać zdoła? Istna kwadratura koła! Słupki rosły i malały, Przez co strasznie wariowały Szacowania, statystyki. Wciąż czekano na wyniki. Te zaś były, jak wiadomo, Jedną wielką niewiadomą. By więc pomóc statystyce Pomnożono obietnice. Uff! Iloczyn celom sprostał! Wielkim więc zwycięzcą został Rachunkowych tych bijatyk Sam Najwyższy Matematyk. Aby uczcić zaś wygraną, Szybko zorganizowano Rachunkowe zgadywan