SZYJA
SZYJA
Do krawcowej przyszła Szyja,
Mniejsza z tym dokładnie czyja.
- Jeśli Pani coś uszyje,
Na mnie – tę wytworną Szyję
I wykona to z polotem,
To obsypię Panią złotem.
Niechaj wreszcie mnie: Prze-Szyję
Jakiś cudny dreszcz przeszyje.
Niech rozlegnie się: Tadam!
Niechaj szyje, szyje nam!
- Proponuję zatem chustę.
- Trochę pachnie to odpustem!
- Może być spektakularna!
Dajmy na to: biało-czarna.
- Nie daj Boże arafatka!
- W takim razie koloratka?
- Nie.. (Przez wzgląd na celibaty).
- Muszki jakieś? Lub krawaty?
Może coś na wzór apaszki?
-Fuj! A-paszki – smród spod paszki…
Dla mnie tylko cud zapachy.
Seria „Ochy” albo „Achy”.
- Wobec tego może szale?
Szale świetne są na bale.
- Absolutnie! Żadnych szali!
Słyszę już komentarz z sali:
Polska Szyja sprzyja „Szalom!”.
Wolę już się oprzeć balom.
- Proponuję więc kominy.
Zdadzą zimą egzaminy.
- Nie ma mowy o kominie!
Jeszcze mi się gdzieś nawinie
Dziad czerwony z brodą białą!
Wolę, żeby mnie przewiało.
Wróćmy do tej chusty może,
Ja to widzę tak: w kolorze
I z napisem złotym chusta:
„ad augusta per angusta”…
- Tylko po co ta sentencja?
- Szyja – szara eminencja
Na uznanie zasługuje.
Głową ona wszak kieruje!
Tu urwała się rozmowa.
Dumną Szyję zaś krawcowa
Pożegnała tymi słowy:
- Ryba psuje się od głowy!
Nie pomoże piękna szyja,
Jeśli jad się sączy z ryja.
Komentarze
Prześlij komentarz