NA MAKSA Tylko wstałam, zaklęłam: Do czarta! Patrzę, coś mi internet źle śmiga, Bo choć z wi-fi korzystam już kwartał, To mi wzięło gdzieś wcięło pięć giga. No więc dzwonię na infolinię, Słowa w głowie układam starannie, „Dla Elizy” w słuchawce wciąż płynie. Już się wkurzam. Bo czemu nie dla mnie? Po „Elizie” w mig łapie mnie trema, Bo mi każą wciąż wciskać cyferki. Do numerów to głowy ja nie mam (Pomijając te szybkie numerki!). „Wybierz osiem i zatwierdź krzyżykiem”, Więc wybieram, i wciskam, i klikam. „Trzy szósteczki pod rząd wpisz szybcikiem, Lecz, na boga, nie wciskaj krzyżyka”. Wreszcie słyszę w słuchawce głos męski: „Jestem Maks. Konsultanto-algorytm. Jak rozumiem, internet chcesz zwiększyć?” Źle rozumiesz, cymbale ty chory! Choć nawijam w słuchawkę jak durna, To efekty są raczej mizerne: „Jestem Maks. Algorytmo-konsultant. Jak rozumiem, chcesz zwiększyć internet?” Postanawiam więc Maksa podręczyć.
"DANCE" Zmierzch. Więc naród wreszcie może Zasiąść przy telewizorze. Dzisiaj znowu precedens! Nowy program z serii: dance. Weekend. I znów ten stan błogi, Gdy pod stołem chodzą nogi. Weekend. Znów ta myśl gdzieś na dnie: "Ona jest! I tańczy dla mnie!" Grzmi z ekranów: dance, dance, dance! Naród widzi wszak w tym sens. Gwiazdy widzą każdy pens, Więc też lubią: dance, dance, dance! Czasem drżą jurorskie stołki, Widząc nogi w wersji kołki, Tułów sztywny jak kredens! Mimo to trwa: dance, dance, dance! Choć zmęczeni są po pracy, Sił próbują też rodacy. Skoro tańczą całe Stany, Czas i Polsce ruszyć w tany! Dance to dziś światowa sprawa! I tu rodzi się obawa, Czy dwadzieścia dance-edycji Nie pozbawi nas tradycji? Czy spodoba się dance Dance? Danka woli polskie tańce. Ma podejście całkiem zdrowe: Kocha tańce narodowe. Raz (gdy wyszła już z Różańca), Jakiś Niemiec chciał do tańca Porwać naszą skromną Dankę, Lecz odrzekła tylko: danke
DZIEWCZYNA Z RYMEM Są dziewczyny z dekoltem dorodnym, Są zaradne i są też leniwe, Są te z klasą, z outfitem są modnym, A ja jestem dziewczyna z rymem. Kiedy mąż drugi miesiąc czeka, Aż łaskawie posprzątam pokój, Rym mi sam jakoś z gęby wycieka: „Rusz pośladki, leniwy ćwoku!” Zaś wieczorem, gdy szepcze od serca: „Ty rozkoszna, ty moja zmysłowa”, Rym szczególnie mi w głowę się wwierca, No więc mówię, że boli mnie głowa. Na zakupach rym zawsze jest przy mnie, Więc gdy idę po paczkę chusteczek, To sprawunki z początku niewinne Zamieniają się w dziesięć siateczek. Przy lodówce, kochani, nie lepiej. Kiedy sięgam po zdrową sałatkę, Rym po plecach solidnie mnie klepie, Więc karpatkę wyjmuję przypadkiem. A gdy w pracy już znajdę minutę I nadrobić robotę jest szansa, Rym perfidnie mi włącza komputer, Robi kawę i stawia pasjansa. Mówią o mnie niektórzy: „Ma tupet”, Upatrując w tym rymu przyczynę, Niech mnie cmokną. Najl
Komentarze
Prześlij komentarz