BUTY


BUTY
 
Czy pamiętasz, Przyjacielu,
Wiersz z dziecięcych swoich lat?
Ten  o Dyziu Marzycielu,
Który wiecznie był gdzieś nad?

Przywróć w myślach te obrazy,
Przeszłość z dniem dzisiejszym zwiąż, 
Bowiem Dyzio (już Damazy),
Choć jest duży, marzy wciąż.

Myśląc, że jest Dionizosem
(Taki starożytny bóg),
Wietrzy wciąż swe stopy bose,
Buty to dla Dyzia wróg.

A że marzeń ma zbyt wiele,
Mrzonki tworząc mdłe co rusz,
To mu mówią przyjaciele,
Żeby zszedł na ziemię już.

By mógł po niej stąpać twardo,
Winien się przełamać ciut,
Przestać być już awangardą,
Kupić w końcu jakiś but.

Kiedy spuchła już od serii
Tych paplanin Dyzia twarz,
Wściekły poszedł do galerii,
Tam, gdzie butów wyprzedaż.

Na początku shop-wspinaczki
Nabył kapci wielki wór:
Wziął papucie, ciapy, laczki
(Część na pole, część na dwór).

Chwilę później, od niechcenia,
Wziął sztyblety, kolor: beż.
By unikać gwiazdorzenia,
Nabył zaś sneakersy też .

A że szukał wciąż partnerki
(Ileż można samym być),
Kupił również oficerki.
W nich to noga będzie lśnić!

Wszak wiadomo – za mundurem
(Prawda znana to od lat),
Wszystkie panny stoją sznurem,
Można więc podbijać świat.

Z tarczą wróci czy na tarczy,
Przyda się waleczny sznyt.
W oficerkach można walczyć
(„O miłość walczyć to nie wstyd”).

Mając słabość do Azjatek,
By im oddać jakoś cześć,
Poniósł nowy Dyź wydatek:
Wziął japonek łącznie sześć.

Chociaż w sercu wciąż miał Azję
Oraz wizję przyszłych żon,
Ciągle czekał na okazję,
(Bardziej niż na „Grę o tron”).

Gdy szalone te emocje
Opuściły Dyzia ciut,
Dostrzec wreszcie mógł promocję
Na zimowy, ciepły but.

„Pani powie, czy ten kozak,
Mi przynieście szczęścia łut?”
„Chcesz Pan szczęścia, zażyj prozak,
Albo spytaj Pan sam but.”

Rzekł Damazy:„Toż to draka!
Zwykły promocyjny pic,
Jakże pytać mam kozaka?
Przecież on nie powie nic. 

To jest jakaś zwykła sztampa,
A że sztampom mówię: Noł!
Wolę kupić sobie trampa.
Zrobię polityczne szoł!”

Dyzio, chcąc być bardzo modny,
Czuł się w trampkach niczym wamp.
Problem tylko, że wygodny
Był jedynie prawy tramp.

Chcąc mieć obie nogi w formie,
(W lewym śmigać też: śmig, śmig…)
To obuwie na platformie
Kupił sobie Dyzio w mig.

Tak to właśnie na zakupach
Płynął Damazemu czas.
Wreszcie zasiadł na swych łupach
I powiedział głośno: „pas!”

Bo na butów wyprzedaży,
(Chciałoby się przekląć: Oż…!)
Pozbył się swej rocznej gaży.
Ostał mu się jeno… grosz.

Stał się Dyzio więc rozrzutny
("Roczna pensja poszła…Fak!") 
Siłą rzeczy również BUTNY.
("Niechaj buty trafi szlag!") 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KRWAWA GOSPODYNI

NA MAKSA

DANCE