PLAC ZABAW
PLAC ZABAW
Lato, słoneczko, wietrzyk zmysłowy.
Czas więc otworzyć plac zabaw nowy.
Wypełzły z domostw całe rodziny,
Dziadki i matki, córki i syny.
Plac wypasiony, sprzęt tkwi na sprzęcie,
Zaraz nastąpi ich odsłonięcie.
Narodu zeszło się na potęgę.
Wreszcie przecięto czerwoną wstęgę.
Jeszcze momencik i w pełnym słońcu
Wszystkie maszyny odsłonią. W końcu.
Cisza i spokój. Błoga niedziela.
Najpierw odsłania się karuzela.
I wreszcie ciszę wiwat zagłusza,
Więc karuzela z rozmachem rusza.
Wpatrują się więc dumni sąsiedzi,
Próbując dostrzec, kto na niej siedzi.
Podchodzą prędko, by spojrzeć z bliska,
Jak rozłożyły się stanowiska.
Pędem zjadają pyszne muffinki,
Gdyż odsłonięto właśnie drabinki.
Z muffinką w dziobie stoją w zachwycie,
Bo kilku chętnych jest już na szczycie.
Ci zaś, co wspinać się nie umieli,
Albo zwyczajnie może nie chcieli,
Bo są w zabawie ciut mniej nachalni,
Muszą zabawiać się na zjeżdżalni.
By zaoszczędzić zaś cenny czas,
Zjechać z niej można jedynie raz.
Zjazd zaś oznacza koniec zabawy.
Później plac można oglądać z ławy.
Teraz zaczyna się zaś gra w klasy.
Biorą w niej udział masy i asy.
Wszyscy ochoczo skaczą: hopsasa,
Wygrana znowu padła na asa.
Naród już czeka na piaskownicę.
Wreszcie spełniają się obietnice.
Ogromna płachta się więc odsłania.
Spod niej się piasek oczom wyłania.
A w piaskownicy, w słonecznym blasku.
Wre już budowa zameczków z piasku.
Jeszcze detale trzeba poprawić.
W ruch idą grabki! Więc będą grabić!
Potem przesypią piasek przez sito,
Piaskiem wypełnią wielkie koryto,
Które stanowi główną atrakcję.
Jako, że trwają jednak wakacje,
A dni są bardzo, bardzo gorące,
Trzeba koryto chronić przed słońcem.
Jest więc koryto wciąż nieodkryte.
Dla bezpieczeństwa wielkim korytem
Mogą się bawić tylko wybrani.
Ci mniej uznani i mniej narwani
Mogą natomiast wspierać koryto.
Zawsze i wszędzie. Raczej na cito.
Wisi w tej sprawie pismo okólne:
„Plac zabaw przecież to dobro wspólne.
Odliczmy razem więc: raz, dwa, trzy…
Korytko szybko dziś-wspie-rasz-ty!”
Komentarze
Prześlij komentarz