CZERWONA SUKIENKA
CZERWONA SUKIENKA
Odebrałam ją od krawca w noc czerwcową.
Szył ją długo, bo na kacu, i na miarę.
Wyszło zwiewnie, elegancko i zmysłowo,
Choć ją krawiec lekko musnął mdłym oparem.
Z nonszalancją się w nią prędko wpasowałam,
Bo i ona cała w pąsach, i ja w pąsach.
Do rękawów w mig marzenia pochowałam
I cytaty, głównie z Mistrza Ildefonsa.
W kontrafałdach gromadziłam skrupulatnie
Myśli czarne, zbiór kompleksów oraz lęki.
Zaś miłości, i te pierwsze, i ostatnie
Zawadiacko upychałam w tren sukienki.
W zamku sukni skryłam wszystkie swe królewny,
Z przeświadczeniem, że się którąś stanę jeszcze.
Prałam często, zawsze w płynie łzawo-rzewnym,
Bo przeszyta była smutkiem oraz dreszczem.
No i była w tej sukience taka siła,
Że ją ciężką od łez mokrych i od złudzeń
Na spotkanie nasze pierwsze założyłam,
Choć był biomet niekorzystny, i był grudzień.
Nie pamiętam, czy po knajpie, czy po kinie,
Przeoczyłeś na sukience drobny znaczek,
Że ją w łzawo-rzewnym prać należy płynie,
I bezwstydnie ją skropiłeś wybielaczem.
I bierzemy teraz udział w dziwnej scence,
Wśród królewien, co wyrwały się z pałacu.
Ty we fraku, ja w bielonej tej sukience,
Co ją krawiec szył na miarę, i na kacu.
Komentarze
Prześlij komentarz