KRWAWA GOSPODYNI
KRWAWA GOSPODYNI
Pewna gosposia pewnej soboty
Poważnie wzięła się do roboty.
Chciała jedynie zabić czas,
A wyszedł z tego poważny kwas.
Prócz tego bowiem, że czas zabiła
Gros innych zbrodni też popełniła.
Rozpoczynając wielkie sprzątanie,
Zrobiła brudnych pieniędzy pranie.
W kieszeniach spodni jej męża – Zbycha
Zawieruszyła się bowiem dycha.
Z dychy pozostał co prawda wiór,
Spodnie trafiły za to na sznur.
Stąd wyszło drugie już przewinienie:
Zabójstwo spodni przez powieszenie.
A potem było już tylko gorzej.
W ruch poszły szpice, tasaki, noże.
Twierdząc, że musi zrobić kotlety,
Zajadle tłukła tłuczkiem filety.
Historia może mrozić krew w żyłach:
Gosposia zwłoki wszak zamrozila.
Po czym stwierdziła, że jeszcze musi
Biedne warzywa prędko udusić.
Po czym stwierdziła, że jeszcze musi
Biedne warzywa prędko udusić.
Doszły kolejne też wykroczenia:
Liczne szykany i zniesławienia.
Czyszcząc ściereczką kuchenny blat,
Wręcz zwyzywała ścierkę od szmat!
Na koniec krwawej tej maskarady
Mopem zatarła po sobie ślady
I jak to zwykle przy zbrodniach bywa,
Skrzętnie zamiotła wszystko pod dywan.
Po czym stanęła dumnie w łazience,
Aby od zbrodni swych umyć ręce!
I stąd przestroga: w wolne soboty
Lepiej unikać brudnej roboty.
W soboty czerpcie więc, panie, z życia!
Jeśli nie chcecie trafić do kicia.
Genialna satyra na sobotnie porządki
OdpowiedzUsuń