MONUMENTUM


OSOBY:
Pan Nad-Klęczny – zleceniodawca
Pan Za-Oczny – architekt
Pan Pod-Ręczny – robotnik

                PROLOG

W bliżej nieokreślonej czasoprzestrzeni, choć zupełnie niedaleko od teraz, słuszna z zamiaru idea doprowadziła do spotkania się trzech postaci. Deliberowali oni na temat szalenie istotny – wagi najwyższej – co zrobić by w niedalekiej przyszłości, już zaraz, za chwilę stanął dla ludu pomnik wieszcza muzyki naszej wieku XIX – Stanisława Moniuszki. Gdy tylko pojawiła się w zamyśle Pana Nad-Klęcznego idea owa, natychmiast udał się do Pana Pod-Ręcznego – robotnika, by omówić szczegóły projektu. Jako że jednak żaden monument nie powstanie bez wizji artystycznej, architektonicznej, do rozmowy zaproszono również artystę Pana Za-Ocznego. Tak się więc toczy dyskurs ideowo – formalno – wykonawczy. 
***
Pan Nad-Klęczny:
Tkwiąc wciąż jeszcze trochę we śnie,
Kłaniam panom się tak wcześnie,
Goszcząc pieśnią ich żarliwą.

Pan Za-Oczny:
Wolę kawę.

Pan Pod-Ręczny:
A ja piwo.

Pan Nad-Klęczny:
Niepotrzebne dziś napoje.
Pieśń poprawia wszak nastroje,
Pobudzając dniem i nocą…

Pan Pod-Ręczny:
Wszystko fajnie, tylko po co
To muzyczne wprowadzenie?

Pan Nad-Klęczny:
Narodowe mam zlecenie.
Jest, panowie, taka sprawa…

Pan Pod-Ręczny:
Klawa?

Pan Nad-Klęczny:
Chyba dość ciekawa!

Pan Za-Oczny:
W formie mdława?

Pan Nad-Klęczny:
Raczej prawa!

Pan Pod-Ręczny:
Wpierw konkrety. Potem brawa.
Tak więc montaż czy naprawa?

Pan Nad-Klęczny:
Rzekłbym raczej, że przeprawa.
Wraca dzisiaj bowiem sława
Arcymistrza Stanisława.
A że skończył lat już dwieście,
Pomnik trzeba zrobić w mieście.

Pan Za-Oczny:
Temat mi szczególnie bliski.
Chcesz Pan kopce, obeliski?

Pan Nad-Klęczny:
Temat trudny to piekielnie.

Pan Pod-Ręczny:
Żaden problem! Bierzesz kielnię,
Szpachlę, dłuto, dobry młotek
I gotowy jest podlotek.
Potem odbiór i prowizja.

Pan Za-Oczny:
Zaraz, zaraz. A gdzie wizja?
Myśl latami w głowie snuta…

Pan Pod-Ręczny:
Myśl Pan dalej. A bez dłuta
Zrobisz co najwyżej kawę.

Pan Za-Oczny:
Chodzi wszak o duszy strawę.
Tam gdzie teatr, film, muzea,
Najważniejsza jest idea!

Pan Nad-Klęczny:
Tu myśl główna jest dość jasna,
Oczywista, raczej ciasna.
Chcemy trzymać się idei
Narodowej epopei.
W niej się głównie wszak umieszcza
Postać Stanisława Wieszcza.

Pan Pod-Ręczny:
Wszystko piękne, wzniosłe, znaczne…
Czas na fakty. Wykonawcze.

Pan Nad-Klęczny:
Ma być dumny oraz rosły
I tak narodowo-wzniosły
Jak nikomu z nas się nie śni.
Na wskroś polski. Jak w swej pieśni…
Roztęskniony. Nostalgiczny.
Ze wszech miar patriotyczny.
Patetyczny i liryczny.
Sentimento-romantyczny.

Pan Pod-Ręczny:
Wizja to leciuchno mglista…

Pan Nad-Klęczny:
Niech wypowie się artysta.

Pan Za-Oczny:
Ja myśl dziewiętnastowieczną
W wizję ubrałbym współczesną.
Wykorzystał parasole,
Z nich zaś zrobił żyrandole.
Owo semantyczne pole
Wyposażyłbym w bemole.
Trzeba zrobić rzecz z rozmachem!

Pan Pod-Ręczny:
Jak to łączy się ze Stachem?

Pan Za-Oczny:
To dość prosta metafora.
Choć ulotna jak kamfora,
W swej wymowie transcendentna,
Z treścią całkiem immanentna,
I choć ma rys egzaltacji,
Nie jest skutkiem tromtadracji.
Przekaz więc pozornie mętny
Jest na wskroś indyferentny.

Pan Pod-Ręczny:
Toż to intelektualny bajzel!
Nie pomoże sprawny majzel,
Gipsar oraz zwykłe błotko.
Nie masz szychty, to Pa! Złotko.
Wszak to trzeba udychtować,
Wylochować, roztrajbować,
Nie wystarczą śrubokręty
By sens był indyferentny.

Pan Za-Oczny:
Może w sprawie monumentum
Warto zrobić referendum?
Bądź obywatelski panel?
Tak robiła Coco Chanel,
Projektując swe ubrania.
Ja, panowie, jestem zdania,
Że dziś ma być promowana
Sztuka zaangażowana.
Niech sam naród się wypowie,
Nie zaś władza czy posłowie.

Pan Nad-Klęczny:
W tak istotnej, panie, sprawie
Bardziej ufałbym ustawie.
Jako Polak, sam Pan przyzna,
Że gdy wchodzi w grę Ojczyzna,
Nie ma mowy o ugodzie,
Gdy decyzja jest w narodzie.
By więc doszło do rozejmu,
Sprawę trzeba wnieść do Sejmu.
A wracając do tematu,
Można wziąć tu wątek kwiatów,
Przybrać więc Moniuszkę w maki,
Na pierś przybić trzy odznaki,
Medal przypiąć mu na szyję.
Niechaj Polskość z Wieszcza bije!

Pan Za-Oczny:
Ja trop ten patriotyczny
Zmienił w wątek bym muzyczny.
Wszak to głównie był artysta.
Tworząc pieśni ponad trzysta,
Stał się ważnym ich motorem,
Artystycznym, Panie, wzorem.
Wziąłbym zatem bez wahania
Jako motyw  trop słuchania…
Niech więc może nasz Moniuszko
Ma wręcz groteskowe uszko?

Pan Nad-Klęczny: (podekscytowany)
A w nim w kształcie orła kolczyk!

Pan Pod-Ręczny: (ironizując)
W drugim może mieć proporczyk!
Warto wziąć też pod rozwagę
Stumetrową w nozdrzach flagę.

Pan Nad-Klęczny: (podekscytowany)
Zamysł całkiem to niegłupi.
Gorzej, gdy ktoś flagę złupi.
Trzeba wziąć tworzywo stałe,
Wytrzymałe, bardzo trwałe.

Pan Pod-Ręczny:
Wypełnimy ją marmurem.

Pan Za-Oczny:
Ja bym wziął makulaturę.
By uzyskać twórczą głębię…

Pan Pod-Ręczny:
Głębia – głębią…  A gołębie?
Wszak nie chcemy, by nasz Wieszczu
Tonął w tym gołębim … deszczu.
Tu zaradzić nie potrafim!

Pan Nad-Klęczny
Wiem! Zrobimy mu baldachim!

Pan Za-Oczny:
Jeśli idzie o fekalia,
Wystarczyłaby emalia.

Pan Nad-Klęczny:
Mam nadzieję, że to zgrywy.
Toż bohater wiecznie żywy!
Tylko więc pod baldachimem
Godnie może przetrwać zimę.
Trzeba zrobić to z polotem!
Jak Pan myśli? Może złotem
Obrysować jego brzegi?

Pan Za-Oczny:
Proszę spytać się Kolegi,
Czy to będzie wykonalne.

Pan Pod-Ręczny:
Jeśli dobrze młotkiem walnę,
To i brzegi się ozłocą.
Wszystko można…tylko: po co?

Pan Nad-Klęczny:
Może zrobić go ze spiżu?

Pan Za-Oczny:
Spiż jest kiepski do negliżu.
Ja (z fantazją i odwagą)
Widziałbym Moniuszkę nago.
Forma pozostaje czysta,
Mocno więc klasycystyczna,
Symetryczno-fasadowa.
W treści jednak rokokowa.
Dość odważna, ciut misterna.
Krótko mówiąc – postmoderna.

Pan Nad-Klęczny:
Gdzież Pan widzisz tu rokoko?
Tu o sztukę wszak wysoką
Chodzi. Widać to na oko.

Pan Pod-Ręczny:
Raczej ucho. Reszta spoko.

Pan Za-Oczny:
Pan wybaczy, toż to bzdury!
Wieszczu przecież skruszył mury,
Tworząc zarys popkultury.
Trzeba więc go ściągnąć z chmury.

Pan Pod-Ręczny:
Mam ustawiać jakieś rury?

Pan Nad-Klęczny:
Raczej miejsce na tortury!
Ekspert od architektury
Chce dopuścić się chałtury!

Pan Pod-Ręczny:
Ech, współczesne architekty…

Pan Nad-Klęczny:
Widzę tu znamiona sekty!
Wieszcz nie może stanąć nago!

Pan Pod-Ręczny:
Można go przewiązać flagą…

Pan Za-Oczny:
Barwy widziałbym tu zimne.
Przy czym miejsca zbyt intymne
Musnąć można akwarelką!

Pan Nad-Klęczny:
Ja zaś widzę go z szabelką!
Mógłby nią zasalutować!
Winien wszak symbolizować
Bohaterstwo oraz walkę!

Pan Za-Oczny:
Może go więc przebrać w halkę?
Myśląc „jeden do jednego”
Można zrobić też do tego
Rogatywkę z orlich piór,
W tle zaś stworzyć Straszny Dwór.
Cały przekaz wtedy znika!
Sztuka to jest symbolika!
To dla wyobraźni pole!

Pan Nad-Klęczny:
Przecież mówię, że symbole!
Szabla, czapka, kontusz może…
Jak bohater w „Strasznym Dworze”.

Pan Pod-Ręczny: (ironizując)
Na twarz rzucim mu woalkę,
Nogi zaś przystroim w halkę.
Pozostaje jeszcze kwestia
Więc podestu (czy podesta?).
Na czym miałby stać Moniuszko?

Pan Nad-Klęczny:
Na koniku. Jak Kościuszko!

Pan Pod-Ręczny:
Ha! Niech na kasztance pląsa!
Domaluje mu się wąsa!

Pan Za-Oczny:
Ależ Pan cudownie kąsa,
Jakbym słyszał Ildefonsa:
- Patrz, Kościuszko, na nas z nieba! -
raz Polak skandował
i popatrzył nań Kościuszko,
i się zwymiotował”.

Pan Nad-Klęczny:
Jeden z was drugiego wart!
To nie rewia i nie żart!
Skoro Wieszcz, to ma być ranga!

Pan Pod-Ręczny:
Wrzućmy więc go na mustanga!
Kuc zbyt wolno się przemieszcza,
Jak na klasę Stacha Wieszcza.
I nie sadza się Ikony
Na tym no….My Little Pony!

Pan Za-Oczny:
Masz Pan całkiem sporo racji!

Pan Nad-Klęczny:
Wróćmy do realizacji!
Dość dowcipów i szydzenia.
Ciągle jest do ustalenia
Kwestia wszak lokalizacji.
Dla znamiennej tak atrakcji
Znaleźć trzeba miejsce godne!

Pan Za-Oczny:
Modne oraz dość wygodne!

Pan Nad-Klęczny:
A co na to Pan Pod-Ręczny?

Pan Pod-Ręczny:
Choć to temat dość niezręczny,
To nim wybierzemy place,
Chciałbym spytać się o płacę.

Pan Nad-Klęczny:
Noż, cierpliwość zaraz stracę!

Pan Za-Oczny:
Można dać go przed pałacem!

Pan Nad-Klęczny:
Świetny pomysł! Tylko którym?

Pan Za-Oczny:
Jak pod którym? Pod Kultury!

Pan Nad-Klęczny:
Pod Kultury i Nauki?

Pan Za-Oczny:
Jak najbardziej! W imię sztuki!

Pan Nad-Klęczny:
Czas na ziemię zejść, kolego!
Nie przed! Tylko zamiast niego!
Ja bym zburzył gmach ponury,
I miast niego dał marmury,
Które byłyby podstawą
Dla Moniuszki.

Pan Za-Oczny:
Świetnie! Brawo!
Tylko po co burzyć mury?
Dajmy lepiej Wieszcza, który
Na pałacu, patrząc z góry,
Swą świętością muska chmury.
Jest więc ponad podziałami,
Gdyż talentem i dziełami
Swój rodowód wręcz przerasta!
Obejmując wsie i miasta,
Różne kraje, wiele nacji…

Pan Nad-Klęczny:
To znamiona ma sensacji!
By uniknąć sytuacji
Potencjalnych dewastacji,
Wrócił jeszcze bym do sprawy
Odsłonięcia i oprawy.

Pan Pod-Ręczny:
Jak pan widzisz odsłonięcie?

Pan Nad-Klęczny:
Tradycyjne wstęgi cięcie.
I żołnierzy stu na warcie!

Pan Za-Oczny:
Jak rozumiem…na otwarcie?

Pan Nad-Klęczny:
Na otwarcie to się nada
Raczej wielka defilada.
Wartę dałbym zaś na stałe,
Niech pilnują go wytrwale
Niczym wilków złych wataha.

Pan Pod-Ręczny:
Może nikt nie buchnie Stacha?
Zrobim pomnik mocny, silny!

Pan Za-Oczny:
Mam! Wieszcz może być mobilny!
Temat to dziś bardzo nośny!
Zróbmy pomnik więc przenośny!

Pan Nad-Klęczny:
Dobry koncept! Ja w praktyce
Widziałbym go na lektyce!

Pan Pod-Ręczny:
To niegłupie. Pan Moniuszko
Będzie miał wygodne łóżko.
Wyro dobre się należy.
Niech chłopina se poleży!

Pan Za-Oczny:
Ja się pod tym podpisuję!
To się świetnie wręcz wpisuje
W trend upowszechniania sztuki!

Pan Nad-Klęczny:
Cudnie! Zróbmy złote łuki
Na lektyce Stanisława.

Pan Za-Oczny:
Lepsza będzie zwykła ława.

Pan Nad-Klęczny:
Mnie zaś ciągle nęka sprawa,
Gdzie postawić Stanisława.
Pora wreszcie wyjść z impasu.
Z racji na deficyt czasu,
Tryb zarządzam więc bezzwłoczny.
Słucham. Może Pan Za-Oczny?
Mów Pan, zamiast stać jak struty!

Pan Za-Oczny:
Przez te moniuszkowskie nuty,
Ciut mnie opuściła wena.

Pan Pod-Ręczny:
Ja bym obok dał Chopina.
Niech by było chłopom raźniej!

Pan Nad-Klęczny:
Pan żartuje najwyraźniej!
Nigdy wszak się nie umieszcza
Wieszcza obok kontra-Wieszcza!
To jak w nurcie literackim
Mickiewicza ze Słowackim
Na tym samym dać cokole.
Nie uczyli Pana w szkole?

Pan Pod-Ręczny:
Mam dysleksję i dysgrafię!

Pan Nad-Klęczny:
Tu poradzić nie potrafię!
Wątek wielo- to godzinny.
Teraz temat nieco inny
Chciałbym wam zaproponować,
By choć trochę rozładować
Atmosferę tę dość gęstą.
Na cokole wszakże często
Jakiś napis się umieszcza.

Pan Za-Oczny:
Ja podkreśliłbym w nim Wieszcza
Dość uniwersalną linię,
Dając napis po łacinie.

Pan Pod-Ręczny:
Spoko! Op. cit. czy Ibidem?

Pan Nad-Klęczny:
Ja bym dał coś z Winkelriedem.
I po polsku raczej zapis!
Mógłby być na przykład napis,
Że: „Dla Wieszcza i Rycerza,
Naród pomnik ten powierza!”

Pan Za-Oczny: (ironizując)
Treść zbyt mało jest pobożna!

Pan Nad-Klęczny:
Dodać więc do tego można
Coś na kształt takiego zdania:
„S. Moniuszce. Dla uznania
Bohaterstwa i Świętości
Wobec polskiej społeczności”.

Pan Pod-Ręczny: (ironizując)
Napis trzeba zrobić krzywo.
Ja bym machnął go kursywą.
Niech Wieszcz czuje, że katusze
Przewiercają polskie dusze!
I choć napis jest wyryty,
To nasz naród cierpiał przy tym!

Pan Nad-Klęczny:
Świetny pomysł, przyjaciele!
Dajmy pomnik więc w kościele.
Mamy jasną paralelę,
Wszak odniesień jest tak wiele!

Pan Za-Oczny:
Proszę wskazać je starannie.

Pan Nad-Klęczny:
Ostrobramskie dwie litanie,
Nadto pieśni religijne,
Msze i dzieła homilijne.
(W tym po polsku napisane!)
Są ponadto fakty znane,
Argumentów niemal zwoje,
Jakoby Stanisław w swojej
Żarliwości niepojętej
Dzień zaczynał od mszy świętej.

Pan Za-Oczny:
Wszystko prawda. Msza poranna…
Prysznic, może jakaś wanna.
Potem jednak bez wahania
Rwał się do komponowania.
Skoro to muzyczne zwierzę,
Lepiej pomnik dać w operze.

Pan Pod-Ręczny:
Ja się wtrącić tu ośmielę.
Dla mnie mógłby stać w kościele.
Można zebrać by na tacę,
Dość sensowną dla mnie płacę.

Pan Nad-Klęczny:
A Pan o pieniądzach w kółko!

Pan Za-Oczny:
Niezłe z ciebie, brachu, ziółko!
Skubał tylko byś jak ptaszek.

Pan Pod-Ręczny:
Chwila! Przecież i sam Staszek,
Po roboty wykonaniu,
Mszach i nutek poskładaniu,
Leciał po wynagrodzenie.
Ja chłopinę za to cenię!
Człowiek musi mieć pieniądze,
To normalne ludzkie żądze!
Kto wie? Może pieśń o przędzy
Też powstała dla pieniędzy?
Potem ją pod niebo wznieśli.

Pan Nad-Klęczny:
I co z tego? Nawet jeśli,
To zapewne był wyjątek.
Przywracając zaś nasz wątek,
Niechaj się Pan teraz wstydzi.
Z Bohaterów się nie szydzi!
Dopytując wciąż o kasę,
Śmiesz podważać Wieszcza klasę!

Pan Pod-Ręczny:
Toż odwieczne są zwyczaje.
To, co często się wydaje
Bohaterskie oraz mężne,
Ma podłoże wszak pieniężne.
Dasz monetę, będzie coda!

Pan Nad-Klęczny:
Kropka. Jest na kościół zgoda?

Pan Za-Oczny:
Pomysł nazbyt to banalny.
Ja bym dał go w miejsce Palmy.
Tworząc kontekst dość offowy:
Bardziej interkulturowy.
Tu jest kwestia dość ciekawa,
Gdyż korzenie Stanisława
Są niejasne i dość liczne.
Wielo – można rzec – etniczne.
Dla mnie sprawa to kluczowa,
Zwłaszcza, że etniczność owa
Z wielu pieśni się przedziera.
Tworzył wszak do Berringera,
Bonoldiego czy  Kozłowa,
Scotta i Bieniediktowa…
Cenił inne więc narody…

Pan Nad-Klęczny:
Toż to drobne epizody!
Z „domowego” zaś „Śpiewnika”
Bardzo jasno wszak wynika,
Że Wieszcz cenił głównie słowa,
Jakie niosła narodowa
Polska, wzniosła poezyja…
Już powiadam panom, czyja:
Syrokomli, Mickiewicza,
Witwickiego, Jachowicza,
Mistrza też Kochanowskiego,
Kraszewskiego…

Pan Pod-Ręczny:
I co z tego?
Mam te wszystkie opowieści
Na cokole jednym zmieścić?
Jeśli idzie o cenniki,
To grupowe mam pomniki
Teraz w promocyjnej cenie.
To jak? Piszesz Pan zlecenie?

Pan Nad-Klęczny:
Zgodnie z narodową wolą,
Wieszcz powinien stanąć solo!

Pan Za-Oczny:
Jeśli solo, to na molo
Niechaj stanie. Lub gondolą
Płynie. Z mapą i busolą.
Jak podróżnik Marco Polo.

Pan Nad-Klęczny:
Toż to Wieszcz jest! Nie żigolo!
Polak! Jaką więc gondolą?

Pan Za-Oczny:
Niech ucieka przed niewolą!

Pan Pod-Ręczny:
W rytm muzyki disco-polo.
Z aureolą!

Pan Za-Oczny:
Ideolo!
A więc solo Marco Polo!
Z mapą, statkiem i busolą!
Wówczas nam nie zginie w tłumie!

Pan Pod-Ręczny:
Mógłby wesprzeć się na cumie!
Zwłaszcza będąc już po rumie.
Tak jak kuma na swym kumie.
Mi, Panowie, wszak się marzy,
Aby Wieszcza zdjąć z ołtarzy.
Niechaj wreszcie nas nie parzy!
(Mogę zrezygnować z gaży!)

Pan Za-Oczny:
Gdy sposobność się nadarzy,
Przypnę mu pięćdziesiąt twarzy.
Dzięki temu ludzie prości
Chwycą trop wieloznaczności.
Każdy czytał przecież Greya!

Pan Pod-Ręczny:
Toż to absurd!

Pan Nad-Klęczny:
No, Bareja!

Pan Pod-Ręczny:
Może zrobić z Wieszcza wampa?

Pan Nad-Klęczny:
Lub na kiblu od Duchampa
Go posadzić jak na tronie?

Pan Za-Oczny:
Pan by wolał go w koronie?

Pan Pod-Ręczny:
Dla mnie rzecz jest oczywista,
Toż po prostu był artysta….
Narodowy i światowy,
Tak niszowy, jak wyżowy…
Oprócz tego, że artysta,
To wytworny parodysta
I – co czasem nam umyka –
Miewa status też chochlika.

Pan Za-Oczny:
Ma Pan moją aprobatę!

Pan Nad-Klęczny:
Chochlik wdarł się i w debatę
Naszą pomnikową chyba…

Pan Za-Oczny:
Z góry sobie na nas dyba.

Pan Nad-Klęczny:
Z trwogą nam się przysłuchuje.

Pan Za-Oczny:
Pieśń już może komponuje…

Pan Nad-Klęczny:
By nam znowu głaskać uszko!

Pan Za-Oczny:
Nasz Moniuszko!

Pan Nad-Klęczny:
Wieszcz Moniuszko!

Pan Pod-Ręczny:
Czy on musi być spowity
Przez legendy oraz mity?
Ja bym wyrwał go z elity,
Dał mu status satelity,
Która – krążąc między ludem –
Raczy go muzyki cudem.
Może zatem, miast stawiania,
Zabrać się do zdejmowania?
I zostawić tylko cokół.
Ważne przecież co jest wokół:
Myśl i bliskość, pamięć żywa.
Która stale nam odkrywa
Jakąś świeżość z sentymentów.
Nie z ojczystych wszak akcentów,
Ani nie z eksperymentu
Tworzy się więc monumentum.

Pan Nad-Klęczny:
Znaczy, rację miał Horacy?

Pan Pod-Ręczny:
Tak, panowie! Więc do pracy!



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

KRWAWA GOSPODYNI

NA MAKSA

DANCE