OBRAZ
OBRAZ Z kokieterii powstały kontury. Z żarliwości właściwy już szkic. Odcieniami się mienił purpury, Wyciśniętej z rumianych zbyt lic. A że cenny był jak pergamin, To wymagał oprawy ze snu. Tyś w mosiężne chciał zamknąć go ramy. Ja w subtelne jak mgła passe-partout. Żądni mdłej ornamento-ekstazy, Stawialiśmy zdobniczy nasz kram. I choć obraz wciąż mnożył obrazy, Najpiękniejszych chcieliśmy dlań ram. Darło płótno się, darło łzawie, Jakby wiatr z wiotkiej utkał je ćmy. My śniliśmy swe sny o oprawie. My. Oprawcy obrazu: My.