WIERSZ WSPÓŁCZESNY
Wiersz współczesny Zaczął swojsko się całkiem i miło: "patrzę w ciebie tak jak rolnik w snopek". W wersie drugim coś mnie już zdziwiło: "ścierny papier". Potem wielokropek. Trzeci wers brzmiał: "dopadło mnie sadło... ... ktoś bezczelnie wpierdzielił znów włosie". W czwartym słowo ni jedno nie padło. Tylko nawias. I dwukropków osiem. Potem fragment był medykalny: "na jelicie wyrosły mi płuca". Dalej moment z leciuchna fekalny: "w świeżym gównie jaźń człowiecza kuca". Dosyć długo jaźń kucać musiała, Bowiem po tym fekalnym wątku Cała pusta stronnica nastała, Jakby wiersz znowuż szukał początku. Ów paczątek odnalazł z przytupem. Już cytuję dokładnie dlaczego: "... papier ścierny wciąż rani mą dupę". Taki powrót do wersu drugiego. Dalej zapis: "weszłam w wir publiczny". Dla mnie przewrót! (a nawet przewrotka!), Wszak już wiem, że nie podmiot liryczny W wierszu jest, lecz liryczna podmi...